- Zamiast żwirem, naszą drogę nawieziono gliną i teraz mamy na niej jedno wielkie błoto – żalą się mieszkańcy Szymanek. Zastanawiają się nawet, czy nie jest to celowa robota wójta.

Gliniana droga

Największym utrapieniem mieszkańców Szymanek jest stan nawierzchni drogi prowadzącej do ich gospodarstw. Szczególnie po deszczu pozostawia on wiele do życzenia. Liczne kałuże uniemożliwiają ludziom bezpieczne poruszanie się i sprawiają im poważne problemy z dostaniem się do domów.

- Nie sposób pokonać tę drogę, aby nie zachlapać błotem ubrania, a przecież musimy nią chodzić do sklepu, czy do przystanku autobusowego – żali się mieszkaniec Szymanek Roman Strzelecki. Mówi, że wielokrotnie jeździł do urzędu z prośbą o dowiezienie żwiru, ale tam poinformowano go, że limit na Szymanki już się skończył.

- Nie wymagamy luksusu. Wystarczy, żeby od czasu do czasu wysypano na drogę trochę żwiru – dodaje sołtys wsi Jan Tabaka. Tymczasem kilka tygodni temu zamiast żwirem, drogę wysypano piaskiem z gliną. Mieszkańcy skarżą się, że teraz jest jeszcze gorzej niż było.

- Po deszczu droga przypomina jedną wielką kałużę błota – mówi Jan Wasowski. Zastanawia się, czy nie jest to celowa robota wójta lub któregoś z urzędników. - Nasz wójt mówi, że ta wioska jest najgorsza w gminie, a sołtys nie zna się na niczym.

Wójt Grzegorz Zapadka zapewnia, że sytuacja jest pod kontrolą.

- Żeby droga gruntowa mogła się zagęścić, trzeba ją posypać żwirem z odpowiednią domieszką gliny. A ponieważ teraz pada dużo deszczu, stan nawierzchni wygląda nieciekawie – mówi wójt. Zapewnia, że identyczny materiał stosowany jest w całej gminie, nie tylko w Szymankach.

- Każdy sołtys dostaje odpowiednią pulę i od niego zależy, którą dziurę zasypie – tłumaczy i apeluje do mieszkańców o cierpliwość. Zaprzecza przy okazji, aby Szymanki traktował inaczej niż pozostałe wioski. – Byłem tam niedawno na festynie i było bardzo miło.

(o)