Odmiana nazw miejscowych często nastręcza niemałych trudności. Ostatnio przekonała się o tym na własnej skórze redakcja "Kurka".

Kilka tygodni temu na naszej stronie internetowej ukazał się artykuł o nowym budżecie gminy Rozogi. Zupełnie niespodziewanie stał się on pretekstem do rozważań dotyczących poprawności językowej. Wszystko za sprawą użytej w internecie formy dopełniacza, która brzmiała "Rozogów". Prawie natychmiast napisała do nas jedna z Czytelniczek, wytykając redakcji nieznajomość prawideł rodzimego języka.

"Przepraszam bardzo kolegium redakcyjne, ale jestem uczulona na błędy - jak można napisać "Rozogów" - litości, to jest nazwa własna - powinno być "Rozóg" - czytamy w komentarzu do artykułu.

Postanowiliśmy sprawę od razu wyjaśnić. Forma "Rozogów" nie wzięła się na naszej stronie internetowej przypadkowo. Lansuje ją bowiem "Nowy słownik ortograficzny PWN z zasadami pisowni i interpunkcji" pod red. prof. Edwarda Polańskiego. Faktem jest jednak, że nikt z mieszkańców nigdy jej nie używał i nie używa. O pomoc w wyjaśnieniu zagadki językowej poprosiliśmy więc eksperta - profesor Marię Szupryczyńską z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. Pani profesor kieruje Zakładem Historii Języka Polskiego. Według niej, jeśli chodzi o formę dopełniacza nazw miejscowych, które, tak jak "Rozogi" mają mianownik liczby mnogiej kończący się na -i lub -y, a nie mają liczby pojedynczej, o postaci dopełniacza decyduje kryterium uzualne. Znaczy to, że o wyborze danej formy decyduje lokalny zwyczaj. Jeśli więc mieszkańcy piszą i mówią "Rozóg", jest to argument rozstrzygający. Profesor zwraca też uwagę na to, że w podobnych nazwach polskich końcówka -ów należy do rzadkości. Podobne zdanie mają też miejscowi poloniści. Teresa Sielska, polonistka kierująca Gimnazjum w Rozogach przyznaje, że nigdy nie słyszała, by ktoś używał formy "Rozogów". Przypuszcza, że podana w słowniku forma dopełniacza odnosi się do miejscowości o tej samej nazwie, ale leżącej w innym regionie kraju.

- W przypadku nazw miejscowych liczy się aspekt społeczny. Należy więc używać form, które funkcjonują wśród mieszkańców - uważa Teresa Sielska.

(łuk)

2007.02.07