„A na imię miałaś właśnie Beata. Piękne imię, musisz przyznać, miła ma. Zabierałem cię co dzień na fregatę”... Słowami ponadczasowej, sztandarowej piosenki: „Siedem dziewcząt z Albatrosa” rozpoczynam kolejny felieton.

Namawiając do zanucenia przepięknego przeboju opowiem, jak to koleżanka Beata zabrała nas na fregatę i nie tylko... Wstęp do tych wszystkich atrakcji, które wydarzyły się na Mazurach miał miejsce w Pałacu Koronnym w Świątnikach. Wówczas w wytwornym wnętrzu ekskluzywnej restauracji w bardzo licznym gronie świętowaliśmy urodziny ówczesnej jubilatki Zosi. Wystaw na uroczystość obfitowała w liczne atrakcje, a wspólny śpiew łączył Mazury i świętokrzyskie góry. Przebój spotkania: „Hej, z góry, góry, jadą Mazury”,który odśpiewywano wielokrotnie właśnie u Beaty wzbudził falę tęsknoty za urokliwą krainą wielkich jezior. Wówczas Beata pod wpływem impulsu oznajmiła: „A ja swoje urodziny wyprawię na Mazurach”. Wszystkim ten pomysł przypadł do gustu, od razu dopytywano: „na jachcie?, na rowerach?, na Picniku Country?”... Swoje, zrodzone wówczas marzenie Beata zrealizowała w lipcu tego roku. Z gronem przyjaciół świętowała swój jubileusz na statku „Chopin” - największym polskim żaglowcu śródlądowym pływając po Jeziorze mikołajskim,Bełdany i Śniardwy. W urzekającej scenerii, przy anielskim wokalu solistki Kasi Sobczyk razem z jubilatką żeglowaliśmy w stronę zachodzącego słońca. W tym miejscu wyjaśniam, że żaglowiec„Chopin” przystosowany jest do organizowania niezapomnianych imprez okolicznościowych, my dostąpiliśmy zaszczytu spędzenia tam niezwykłych chwil. Był szampan, był przepyszny tort – palce lizać, co widać na załączonej fotce - wykonany przez mistrzów cukierników ze „Społem” PSS w Olsztynie. Oczywiście dla wszystkich uczestników rejsu przewidziano poczęstunek(obfity) w postaci szwedzkiego stołu. Na tę ważną dla jubilatki okoliczność przyodzialiśmy zakupione w Mikołajkach koszulki;panowie z napisem: Wybitna jednostka; panie z sercami pełnymi kotwic dobroci. Początkowo uroczystość przebiegała na pokładzie, a ostatni etap już pod pokładem. Wówczas solistka Kasia specjalnie dla jubilatki zaśpiewała: „...Tyś jedyna”..., a mąż otuliwszy ukochaną Beatę ramionami kołysał szczęściarę w rytm muzyki. To były niezapomniane urodzinowe fregaty z Beatą i dla Beaty. Słowa podziękowania dla całej załogi „Chopina” z kapitanem na czele i wy, którzy czytacie ten felieton, możecie w Mikołajkach przeżyć niezapomnianych rejsów wiele. Po żeglowaniu przyszedł czas na rowery i zwiedzanie malowniczej okolicy. Wreszcie na Picnik Country,bo: „Wszystkie drogi prowadzą do Mrągowa. Do Mrągowa nad jezioro Czos. Kto tu raz przyjechał nigdy nie żałował i na pewno wróci tu za rok”... Piękny jest świat, bo Beatka ma 50 lat i wesołe grono ludzi z nią się nikt nie nudzi.

Grażyna Saj-Klocek

Fregaty dla Beaty