Mieszkańcy zabytkowego dworu w Popowej Woli od lat przechodzą istne piekło. Życie zatruwają im sąsiedzi, którzy zajmowany przez siebie gminny lokal zamienili w cuchnącą melinę. Na porządku dziennym są awantury i zakrapiane alkoholem imprezy. Wójt gminy Dźwierzuty bezradnie rozkłada ręce, bo nie ma gdzie przenieść uciążliwych lokatorów.

Dwór zamieniony w chlew

PO CO PRACOWAĆ, JAK JEST RENTA

Popowa Wola w gminie Dźwierzuty to położona na skraju powiatu szczycieńskiego popegeerowska miejscowość. Słynie ze zlotowisk żurawi oraz pozostałości XIX – wiecznego zespołu dworsko – pałacowego. Ich częścią jest zachowany do dziś zabytkowy dwór, w którym mieszka osiem rodzin. Niektóre z nich wykupiły lokale od gminy, inne mieszkania nadal są własnością samorządu. Życie w tym reprezentacyjnym budynku wcale nie przypomina bajki, a wręcz przeciwnie. Dla większości mieszkańców od lat jest piekłem. Wszystko za sprawą jednej z rodzin zajmującej gminny lokal na parterze budynku. Matka wraz z trzema synami wprowadziła się tu jeszcze za czasów wójta Tadeusza Frączka. Od tej pory, jak mówią sąsiedzi, na porządku dziennym są alkoholowe libacje i awantury. Do tego z pomieszczeń zajmowanych przez uciążliwych lokatorów roznosi się niewyobrażalny fetor. Czuć go już na klatce schodowej. - Wstyd mi przed gośćmi, którzy przyjeżdżają do mnie w odwiedziny – mówi jedna z mieszkanek, Barbara Gers.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.